Cześć.
Musiałam zrobić sobie wakacje od blogspota i ogólnie od wszystkich stron, do których po tej przerwie mnie nie ciągnie. Jedynie facebook, youtube i teamspeak.
Wiele się w moim życiu zmieniło, a zaczęło się od tej niewinnej fryzury, którą już widzieliście. Przyjaciółka powiedziała mi, że od fryzury się zaczyna i miała rację. Nie przypominam już Natalii, która miała długie blond włosy, lecz jestem teraz Natalią z brązem na głowie. Zmieniłam podejście do mody, znowu polubiłam czerń co widać w mojej garderobie, ponieważ 1/4 ubrań mam teraz w tym kolorze. Zakończyłam nie tylko przyjaźń, ale także znajomość z niektórymi osobami, ponieważ ryli mi psychikę. Poznałam za to inne, które mają niemalże takie same poglądy do moich. Co najdziwniejsze, nie kłócę się z bratem o byle co O.o
Możnaby rzec, że wydoroślałam, choć jeszcze nie w takim stopniu jak on.
Usunęłam też wiele kont, na których jeszcze pół roku temu podjęcie tego kroku graniczyło z szaleństwem i wylądowaniem na Abramowicach (lubelski psychiatryk).
Ciągle chce mi się szaleć, jeździć na koncerty i różne tego typu imprezy. Zainteresowałam się też architekturą, na początku rysowałam na kartce, teraz ściągnęłam masę programów do projektowania domów, wnętrz i ogrodów. Kręci mnie to. Podjęłam też odważne kroki w kulinarii. Coraz częściej gotuję, piekę i wymyślam swoje kombinacje.
Pozbyłam się z pokoju komputera, niestety wraz z nim dobrego połączenia z internetem. W tej chwilii siedzę w kuchni i będę to robić, dopóki router wi-fi nie zostanie zamontowany w korytarzu.
Trochę się cieszę, że to już koniec wakacji, ponieważ znowu będę mogła się spotkać ze znajomymi. W drugiej klasie będzie mi łatwiej. W pierwszej martwiłam się czy w nowej szkole się zaaklimatyzuję.
Muszę kutwa znowu schudnąć. Niby wszyscy mi mówią, że jestem szczupła, ale ja nie czuję się dobrze w swoim ciele.
Zmieniłam wygląd bloga. I przegapiłam jego urodziny. No cóż, lecimy dalej.
Była taka piękna pogoda, chciałam wyczyścić łóżko, które gąbki i dużej ilości wody nie widziało od...... nigdy ? A tu dziś się budzę i ciemności egipskie normalnie. Mimo, że nie zasłoniłam rolet, stwierdziłam, że to zadanie jest za bardzo męczące. I jeszcze ten cholerny deszcz.
Koniec przemowy. Postaram się napisać coś jeszcze. Amen.
Na poprawę humoru łapcie Bałtyk. :)